Szedł,
wokół rozlewała się noc,
a On, wsłuchany w ciszę świata
myślami wybiegał w przyszłość
daleko, poza czas
wiedział, co to samotność,
zbyt dobrze wiedział,
chciał zapomnieć...
Nagle poczuł na sobie czyjś wzrok,
nie mógł uwierzyć,
przecież przed chwilą był tu sam
odwrócił głowę...
serce zamarło mu z przerażenia
Chciał uciekać, ale nie miał dokąd.
Powstrzymywany przez Nieznajomego
zrobił nieśmiały krok do przodu
i spadł...
w bezdenną, czarną jak atrament przepaść
Nie zdążył nikomu okazać swych uczuć
Już na zawsze był sam...