21 lipca 2013

***

Ona...
od kilku dni wciąż stała przy oknie,
czekała na niego,
przecież obiecał, że przyjdzie...
Tęsknym wzrokiem wpatrywała się w bezkresną dal
i coraz bardziej było jej żal...
tych wspólnych godzin, dni,
Wtedy myślała, że śni,
A on?
Był przez chwilę,
ulotny jak senne marzenie,
jak okamgnienie,
Już zdążył zapomnieć,
jak trzymał jej dłoń w swojej dłoni,
jak zatapiał się w oczach jej przejrzystej toni,
Nie pamiętał, co mówił, gdy byli razem,
każde jej słowo, było dla niego rozkazem...
Teraz telefon milczy,
w słuchawce tylko głucha cisza
przypomina jej o tym,
że kolejny raz zadrwił z niej los
że musi sama nieść swój trzos,
bo nie ma już nikogo,
z kim pójdzie wspólną drogą...