Przyszedłeś z jesienią złotą
Skradłeś serce moje
Ochroniłeś przed mroczną samotnością
Przed nienawiścią i złością
Przyszedłeś z jesienią złotą,
Jak rudy kasztan upadłeś pod moje stopy
Już nie bałam się pustych dni i nocy
Wypełniłeś miejsce w sercu
Przyszedłeś z jesienią złotą
Dałeś promienny uśmiech
I silne ramiona na chwile słabości
Nie byłam już samotna i zagubiona
Przyszedłeś z jesienią złotą
Odmieniłeś moje życie
Znalazłam raj na ziemi
Nie pragnę niczego więcej
Przyszedłeś z jesienią złotą
Zakochałam się bez pamięci
Blask Twych oczu daje siłę na każdy dzień
A słowa i dotyk smutki odpędzają w cień
Przyszedłeś z jesienią złotą
Zrozumiałam, co jest ważne
Dostałam swoją szansę
Na nowe lepsze życie
Przyszedłeś z jesienią złotą
Widziałam, że to przeznaczenie
To nie było tylko przywidzenie
Ani senne marzenie
Przyszedłeś z jesienią złotą
Nieoczekiwanie
Ale niczego nie chcę zmieniać
Przyszedłeś z jesienią złotą
Zostań na mroźną zimę
Zieloną wiosnę
I upalne lato
Przyszedłeś z jesienią złotą
Więc bądź już zawsze
Bo ja codziennie dziękuję za to, że
Przyszedłeś z jesienią złotą...
05 stycznia 2009
Wymyślony Ty
Była mroźna zima
Biały puch pokrył całą ziemię
Sikorki i wróble szukały pożywienia
A ja szłam przez szare miasto
Myśląc o Tobie bezustannie
Nie liczyło się nic
Dla mnie istniałeś tylko Ty
Nie zwracałam uwagi na ludzi ani miejsca
Głowę wypełniały marzenia o Tobie
Ale Ciebie nie było obok
Spacerowałam sama
Chyba długo i wolno
Nagle znalazłam się nad rzeką
Na drugim końcu miasta
Było już ciemno
Tylko wąskie smugi latarnianego światła
Padając na most, wskazywały drogę.
W oddali widziałam migające cienie
Pomyślałam, że to Ty przyszedłeś po mnie
Lecz, gdy podeszłam bliżej, ujrzałam obcą twarz...
Powoli wracałam do domu, mając wciąż w myślach Twój obraz
Roztargnienie było silniejsze,
Nie myślałam racjonalnie
Czułam się jak obłąkana
Wszędzie widziałam Twoją twarz
Gdy wróciłam do domu
Wszędzie było ciemno i pusto
Wtedy zrozumiałam, że wymyśliłam Cię
Istniałeś tylko w mojej wyobraźni
Biały puch pokrył całą ziemię
Sikorki i wróble szukały pożywienia
A ja szłam przez szare miasto
Myśląc o Tobie bezustannie
Nie liczyło się nic
Dla mnie istniałeś tylko Ty
Nie zwracałam uwagi na ludzi ani miejsca
Głowę wypełniały marzenia o Tobie
Ale Ciebie nie było obok
Spacerowałam sama
Chyba długo i wolno
Nagle znalazłam się nad rzeką
Na drugim końcu miasta
Było już ciemno
Tylko wąskie smugi latarnianego światła
Padając na most, wskazywały drogę.
W oddali widziałam migające cienie
Pomyślałam, że to Ty przyszedłeś po mnie
Lecz, gdy podeszłam bliżej, ujrzałam obcą twarz...
Powoli wracałam do domu, mając wciąż w myślach Twój obraz
Roztargnienie było silniejsze,
Nie myślałam racjonalnie
Czułam się jak obłąkana
Wszędzie widziałam Twoją twarz
Gdy wróciłam do domu
Wszędzie było ciemno i pusto
Wtedy zrozumiałam, że wymyśliłam Cię
Istniałeś tylko w mojej wyobraźni
Czekam...
Czekam na Ciebie
A Ty nie przychodzisz
Dlaczego?
Jak długo mam jeszcze czekać?
Ile kartek zerwać z kalendarza?
Ile przeżyć pustych dni?
Zanim pojawisz się
Zmienisz moje życie w sen
Obejmiesz silnym ramieniem
A całe zło zniknie
Jak mgła w nicości rozpłynie się
Uśmiechnę się
Wtedy wszystko będzie inaczej
Odnajdę swój raj na Ziemi
Tylko pozwól mi na to
Ja wciąż czekam
Cierpliwie jak Anioł
Przyjdź!
A Ty nie przychodzisz
Dlaczego?
Jak długo mam jeszcze czekać?
Ile kartek zerwać z kalendarza?
Ile przeżyć pustych dni?
Zanim pojawisz się
Zmienisz moje życie w sen
Obejmiesz silnym ramieniem
A całe zło zniknie
Jak mgła w nicości rozpłynie się
Uśmiechnę się
Wtedy wszystko będzie inaczej
Odnajdę swój raj na Ziemi
Tylko pozwól mi na to
Ja wciąż czekam
Cierpliwie jak Anioł
Przyjdź!
Subskrybuj:
Posty (Atom)